fot. https://www.facebook.com/events/581522091932567/?fref=ts
Równe trzy lata temu, 25ego stycznia o 4.06 wylądowałam na kairskim lotnisku. Nie miałam gdzie się zatrzymać, nie miałam dokąd pójść. Za to z torba pełną ciepłych zupełnie nie potrzebnych mi ciepłych swetrów i z paczką papierosów ruszyłam drogą, której końca nie znałam.
Zawsze zastanawiam się czy gdybym wiedziała co mi się tam przydarzy, wsiadłabym wtedy do tego samolotu… Zastanawiasz się czasem, czy gdybyś znał koniec czegoś co się właśnie zaczyna, zrobiłbyś ten pierwszy krok?
Bałam się nudy, dostałam wszystko inne, tylko nie nudę.
W samym środku drastycznych wydarzeń z Kairu w 2011 odnalazłam wiarę, nadzieję, miłość, odwagę. Przede wszystkim odwagę. A co najważniejsze, odnalazłam też samą siebie.
Historia jest co najmniej nie nudna, żeby nie odważyć się powiedzieć ciekawa. Rozśmiesza, zasmuca, przeraża i napawa nadzieją. Nadzieją na to, że nasze życie może zmienić się na lepsze, jeśli tylko odważymy się prawdziwie słuchać swojego serca, co wymaga… nie lada odwagi.
Książka pt. „Susza”, która jest opisem wydarzeń Arabskiej Wiosny, w Kairze, w 2011 roku, w których brałam czynny udział. Ja. 150 cm, małe piąsteczki, zapłakane oczy, rozczochrane włosy. Taka zwykła w tak niezwykłych okolicznościach. Taka sama jak my wszyscy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz