niedziela, 2 marca 2014

Mieczysław Bieniek - Hajer - wystąpi w pierwszym dniu festiwalu

Historia Mieczysława Bieńka "Hajera" zaczyna się szaro, wręcz czarno, bo pod ziemią. Nagle historia przenosi się do gabinetów lekarskich i szpitali, gdzie Mieczysław Bieniek słyszy diagnozę, tak samo czarną, jak węgiel, który wydobywał.




- Nie słyszy pan na jedno ucho, nie widzi na jedno oko, ma pan pylicę. Nie nadaje się pan już do pracy.

Dla górnika taka diagnoza brzmi jak wyrok.

- "I tak się poczułem, jakby świat osunął mi się spod nóg, jakby przestał istnieć. Budzisz się czasem w środku nocy zlany potem, ściany się na ciebie walą, przypominają się twarze kumpli, którzy już nie wyjechali na powierzchnię, ale kopalnia to cały twój świat. Nagle dowiadujesz się, że dla ciebie już zamknięty, odległy. Że już nie zjedziesz na dół, nie będzie fedrował. Szok" - wspomina Bieniek.



Zanim runął jego dotychczasowy świat, runęła ściana w kopalni "Wieczorek", gdzie pracował przez dwadzieścia siedem lat, jako górnik strzałowy. Dostał w tył głowy, nieprzytomnego przewieźli go do szpitala. Ocknął się po sześciu dniach. Niewiele pamiętał.



Dziewięć miesięcy dochodził do siebie. Doznał zapalenia nerwu krzyżowego, częściowo stracił wzrok i słuch. O powrocie do dawnego życia nie było już mowy.

Nowe życie zaczęło się przy ulicznej reklamie biletów lotniczych. Kupił bilet do Indii. Żonie powiedział, że jedzie na kilka dni w góry, przemyśleć parę spraw, nabrać energii, odpocząć. Spakował bochenek chleba, jedną konserwę, kilka zupek w proszku i poleciał do Delhi. Jak wariat. I tak zaczął zwiedzać świat.



Na spotkanie z Mieczysławem Bieńkiem "Hajerem" i jego opowieść jak to się wszystko zaczęło, o podróży do Dalajlamy zapraszamy w dniu otwarcia festiwalu tj. 2 kwietnia 2014r.

Zdjęcia: Mieczysław Bieniek

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz